sobota, 1 września 2012

jadalny muchomor


Pamiętam jej dotyk. Zawsze ciepły. Grube, miękkie dłonie z długimi, ostrymi jak brzytwa paznokciami. Pamiętam ten dotyk z dzieciństwa kiedy dawała mi klapsa, kiedy mocno mnie przytulała; patrzyłam wtedy jak wszystkie pierścionki mocno siedzą na grubych, spuchniętych palcach. Spała w tych pierścionkach, może dlatego tak niemiłosiernie wrzynały jej się w palce. Krew pulsowała w dłoniach. Czasami wydawało się, że wszystka krew dudni w pulchnych opuszkach. Dlatego jej dłonie były zawsze tak ciepłe. Od kiedy pamiętam myła mi głowę, wszędzie rozpoznałabym ten dotyk. Nie była delikatna. Jej ruchy były zdecydowane, szybkie, ale kojące, uspokajające, przyjemne. Kiedy coś opowiada jej ręce to czysta historia ruchów. Jej ręce to szorstkie, wręcz męskie gesty. Nieprzewidywalna, energiczna, nerwowa. Jadalny muchomor. Moja mama.


2 komentarze:

  1. hmm.... ciekawy opis,interesujacy... podoba mi sie i to nawet bardzo. Wiolu, ty to masz talent... pozdrowionka dla mamy!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo... :-)) Na pewno przekażę pozdrowienia :-)) ściskam :-))

    OdpowiedzUsuń