sobota, 15 września 2012

decyzje decyzje

Moja mama, będąc kiedyś u lekarza, musiała podjąć decyzję dotyczącą pewnego zabiegu. 'Czy ma Pani prawo jazdy?', zapytał lekarz, 'Słucham?', odpowiedziała pytaniem zaskoczona mama; 'Czy jest Pani kierowcą?', ciągnął lekarz; 'No, nie', odparła mama; 'Wiedziałem, ludzie, którzy nie prowadzą samochodu, nie są dobrzy w podejmowaniu szybkich decyzji', skonstatował mądrze lekarz. W rezultacie, mama na zabieg się zdecydowała i bardzo dobrze, bo wszystko dobrze się skończyło, a  anegdotę opowiada przy wielu okazjach. Ja, natomiast, zastanowiłam się na ile trafna była uwaga pana doktora. Co prawda, kierowcą jestem stosunkowo świeżym, ale muszę przyznać, że kurs, egzamin, stresujące początki i w końcu radość z jazdy, niezależności i mobilności, nauczyły mnie czegoś w rodzaju refleksu, i to nie tylko w sensie 'skręć w lewo' czy 'jedź teraz', ale również dotyczącego mniejszych i większych decyzji życiowych. Mniej problemów jest z kupowaniem, zamawianiem w restauracji, braniem, zmianą, odstawieniem leków, wyborem opcji politycznej, opowiedzeniem się za tym czy za tamtym, wypisaniem się ze szpitala, zadzwonieniem do lekarza późno wieczorem, wyborem ubrania dla dziecka do przedszkola, wyborem butów do reszty stroju (ha!). Czyli coś w tym jest. Te wszystkie rozmyślania  doprowadziły mnie do kolejnych pytań: jak zatem te szybkie, codzienne i liczne decyzje wpływają na mój dzień, samopoczucie moje i innych, bilans zysków i strat, na życie generalnie. Uproszczony algortym drzewa decyzyjnego doprowadziłby do odpowiedzi, że wartością samą w sobie było szybkie podjęcie decyzji, oszczędzając cenny czas sobie i ludziom. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz