poniedziałek, 9 października 2017

foch

Obrażają się tylko głupcy i służba. Zasłyszane, podglądnięte, ukradzione. Trafne. Nie obrażam się. Nigdy. Wkurzam. Wkurwiam nawet, (Pardon my French) ale nigdy nie obrażam. Nie rozumiem obrażalskich i ich uporu w traceniu chwil w życiu. Nigdy nie rozumiałam cichych dni w małżeństwach znajomych i tych w rodzinie. Wolę się solidnie pokłócić i długo godzić. Szkoda czasu na ciszę, mająca pozornie na celu uzmysłowić potencjalnemu winnemu co powiedział, czego nie powiedział, co zrobił lub czego nie zrobił, miał zrobić, zapomniał zrobić... Kłócenie się jest dobre. Potrzebne. Oczyszcza, wyjaśnia, reguluje. Mówimy oczywiście o niewinnych małych kłótniach spowodowanych tak zwanym 'złym dniem,' pierdołami w pracy, bólem głowy, itp. pod przykrywką pretensji o opróżnianie zmywarki. Spokojnie. To normalne. Nie chodzi o wyżywanie się na partnerze/partnerce, raczej o zdrowe oczyszczenie atmosfery, później szczere przeprosiny i śmiech na końcu. Obrażanie się, ciche dni, nieodzywanie się, izolowanie zamyka w kokonach, z których z każdym dniem coraz trudniej się wydostać. Zerwanie plastra w postaci sprzeczki z zasady pomaga. Banalne. Oczywiste. Prawdziwe.