wtorek, 18 marca 2014

uptown vs downtown

Lubię czytać blogi. Bywa, że godzinami przeszukuję internet i dopiero stos nieprzeczytanych książek obok łóżka oraz Z. domagająca się grania w "pędzące żółwie" (swoją drogą fenomenalna gra dla całej "pędzącej" na co dzień rodzinki) przypomina mi o świecie nie-wirtualnym. Tak, jestem ogromną fanką internetu i nie boję się do tego przyznać. Niech to brzmi "frazesowato" i banalnie, ale jest to okno na świat, szczególnie dla kogoś, kto jest uziemiony z powodu choroby własnej lub choroby wspomnianej wcześniej małej Z. Mogę coś kupić, sprzedać, poczytać, skomentować, oglądnąć, zwiedzić(!), załatwić, opłacić, dowiedzieć się, udzielić informacji. No i blogi. Pisałam już kiedyś o blogach, blogerach i blogerkach, a więc niniejszy tekst jest niewątpliwie dowodem na to, że temat nie został wyczerpany i, co tu dużo mówić, chyba długo nie będzie. Jedno z moich spostrzeżeń na temat blogów (warto nadmienić, iż chodzi o blogi zagraniczne, nie tylko amerykańskie; nie znam zbyt wielu blogów polskich), nie tylko modowych, mimo, że nawet w tych pozornie niemodowych przemyca się elementy szeroko pojętego stylu oraz inspiracji światem mody/ulicy. Blogerki zaś (przeważnie są to kobiety) dzielą się według mnie na dwie grupy: typ francusko/nowojorski-downtown i Hong-Kong/nowojorski-uptown. O co chodzi? O podejście do tzw. lifestyle'a, w tym mody oraz zapędów wnętrzarskich, które wiele blogerek w bardziej lub mniej udany sposób wykorzystuje przy tworzeniu bloga. Pierwszy typ blogerek to natura. W makijażu, ubiorze, fryzurze, sposobie bycia, nawet fotografowania siebie. Pierwszy typ to Francuski lub Amerykanki (choć nie tylko) "niedbale" piękne, nietypowo atrakcyjne, bo niby duży nos, ale bez niego to nie byłoby to, bo niby figura daleka od ideału, a nie można oderwać wzroku; włosy niby w nieładzie, a jednak pięknie się układają, jeśli kolor "zrobiony" to na pewno taki, który występuje w naturze; w ręce podniszczony Louis Vuitton (bo noszenie nowego, "prosto ze sklepu" nie jest w dobrym guście, najlepiej, jakby sprzedawali lekko używane w sklepie), ewentualnie Hermes, ale też vintage, "po babci" lub Chanel, ale w co najmniej trzecim pokoleniu; jej mieszkanie to stara kamienica ze sztukateriami lub kawalerka na Rive Gauche, koniecznie biała, z designerskim używanymi meblami, świecami Dyptique, po których zatrzymuje okopcone pojemniki; skarby z targów staroci uzupełnione są nowościami ze świata dekorowania wnętrz, co tworzy niezamierzony, a przeciekawy przykład pięknie wykreowanego eklektyzmu. Blogerka typu "Azja spotyka Nowy Jork z okolic Piątej Alei" to pięknie, nienagannie ułożone włosy; bez znaczenia czy kok czy rozpuszczone, nawet jeden włos nie jest w stanie zaburzyć temu nieustannemu i niestrudzonemu dążeniu do perfekcji; nie dla niej Balenciaga i Alexander Wang, tu raczej dostrzec można wszelkie modele Diora i Chanel, prosto z worka przeciwkurzowego (czyt. prawie nie używane), pastelowe sweterki w serek oraz sukienki typu "princeska", makijaż nie jest mocny, ale widoczny (czyli mocny?); mieszkanie piękne i godne podziwu, wszystko wydaje się leżeć równo, od linijki, zwłaszcza albumy o sztuce na stoliku kawowym; jest raczej klasycznie, kwiatowo i wytwornie, wliczając zdjęcia w srebrnych ramkach na fortepianie lub pokoje, które są, a których nikt nie używa. No i piesek jako obowiązkowy element wystroju; przymusowo kanapowy i pięknie przystrzyżony. Zarówno w pierwszej jak i drugiej grupie znalazłam kilka blogów wartych poświęcenia czasu jednak to w pierwszym "typie" przeważała ilość stron, na których w niewymuszony, lekki, spontaniczny sposób ktoś inspirował mnie choćby co ubrać  kolejnego dnia, co zwiedzić w Sztokholmie lub jak kreatywnie wykorzystać pudełko po apaszce. Styl pisania sugerował dziennikarski sznyt, fantastyczne poczucie humoru i przede wszystkim pasję w formie luźnego podejścia do mody, wnętrz i stylu życia raczej niż chęć lansu i, śmiem twierdzić, kreacji pewnego rodzaju iluzji. Iluzji miłej dla oka, ale nie zapadającej w pamięć, tak jak niezobowiązujący, pisany lekkim piórem blog ciekawej osobowości.