wtorek, 25 września 2012

celebryta

Celebryta. Twór ostatnich czasów, choć wielu twierdzi, iż istnieje już od dawna, zmienił jedynie nieco zakres działania i natężenie parcia na szkło. Słownik języka polskiego podaje krótką, zwięzłą definicję, która, prawdę powiedziawszy, pomieściłaby wiele innych terminów: osoba popularna, często pojawiająca się w środkach masowego przekazu. Cóż, wielu wyśmienitych aktorów można zaliczyć do tej grupy, a celebrytami nie są i nie chcą być. W tym momencie mogłabym 'rzucić' kilkoma nazwiskami polskich i zagranicznych 'celebrities' i na pewno znakomita większość społeczeństwa zgodziłaby się ze mną, iż niczego wybitnego poza 'bywaniem' nie dokonali, jednocześnie  przyznając (lub nie), że śledzą ich poczynania, a nawet podziwiają. Przysłuchiwałam się jakiś czas temu rozmowie moich trzech koleżanek. Dwie energicznie dywagowały o tym, jak kiedyś trzeba było coś napisać, namalować, wyśpiewać, stworzyć, żeby zaistnieć. Dziś natomiast wystarczy 'zaświecić tyłkiem' lub zasiąść w jury programu rozrywkowego o średniej oglądalności, aby zostać BWO (Bardzo Ważna Osoba, polska wersja VIP-a). Nie da się zaprzeczyć. Zaciekawiło mnie natomiast podejście trzeciej z nich. Uznała mianowicie, że gdyby tylko ją ktoś chciał gdzieś zaprosić, pokazać, sfotografować i jeszcze mogłaby na tym zarobić, nie miałaby najmniejszych oporów, ba, nawet cieszyłaby się i byłaby dumna. Dwie poprzednie spojrzały na nią co najmniej jakby była zielona i zapytały, czy to aby nie wpływ obecnej mody na pięć lub piętnaście minut sławy lub ewentualnego kryzysu zawodowego. Ona na to z uśmiechem, że dziś każdy może zostać celebrytą i świadczy to wyłącznie o wyjątkowości każdego człowieka, a nie o desperackim pragnieniu bycia sławnym. Lekka konsternacja. Ze strony mojej i dwóch tamtych także. Nie potrafiłyśmy znaleźć kontrargumentu. Coś w tym jest. Już od pewnego czasu można zauważyć tendencję do medialnego exhibicjonizmu; oglądamy mieszkania, podróże, posiłki, kłótnie, a nawet śluby, rozwody i porody i chyba nikt do końca nie wie, po co, oprócz oczywistych korzyści materialnych, to wszystko. Oni pokazują, my oglądamy, kupujemy gazety, śledzimy portale internetowe. Rozrywka, nawet jeśli wątpliwej wartości, dla nas. Kasa dla nich. Nic odkrywczego. Celebryci. Nie oceniam. Według Oscara Wilde'a "wszyscy leżymy w rynsztoku, ale niektórzy z nas sięgają po gwiazdy", jakie by one nie były. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz