poniedziałek, 17 września 2012

Saturn powraca

Ostatnio mam dużo czasu na czytanie i choć mój gust oscyluje gdzieś pomiędzy Gretkowską (starszą i tę 'ostatnią'), Johnatanem Carrollem (jeszcze od czasów liceum) a licznymi biografiami od Fridy Kahlo po Woody Allena; ostatnio sięgnęłam po jedną z książek, smutnie wiszących obok czasopism dla kobiet, w popularnej sieci księgarni. Książka średnio-trafnie oceniona przez personel jako jedna z tych lekkich, łatwych i przyjemnych, a więc niepoważnych, dla bab i gospodyń domowych łamane przez businesswomen pragnących poczytać coś na plaży, przyciągnęła moją uwagę tytułem, 'Manhattan pod wodą'. Dla tych, którzy mnie znają, nie jest tajemnicą, że Nowy Jork od zawsze był moim marzeniem i to wcale niekoniecznie przez wszystkie komedie romantyczne, których akcja sie tam odgrywała (no, może odrobinę dlatego) ani Seks w Wielkim Mieście, ani nawet nie przez niczym nieograniczone możliwości zakupowe (no, może odrobinę); bardziej dlatego, że kocham miasta industrialne, nowoczesne; takie, które w nietypowy sposób łączą nowe ze starym; gdzie ludzie mieszkają w starych fabrykach, gdzie widoki są piękne, ale to piękno trzeba umieć dojrzeć, gdzie można być sobą nie zmuszając ludzi do oglądania się  za Tobą na ulicy. Dlatego bardziej od Paryża podoba mi się Londyn i Berlin, a od Krakowa, Warszawa i Poznań. Wracając do książki, wczoraj skończyłam ją czytać i nie dość, że okazała się lekturą zabawną i interesującą to jeszcze pokazała mi miasto, które tak bardzo chcę poznać, oczami Polki od urodzenia tam mieszkającej. Miałam więc możliwość ujrzenia perspektywy polskiej, amerykańskiej i amerykańsko-polskiej, co złożyło się na bardzo ciekawy zbiór felietonów. Szczególnie zaś zapamiętałam, i całe dzisiejsze rano analizuję, ostatni paragraf ostatniego z felietonów, a mianowicie wzmiankę o tzw. Powrocie Saturna. Nigdy nie interesowałam się astrologią, ba, powiedziałabym nawet, że jestem sceptykiem wobec zjawisk i działań tego typu. Jednak ciekawość wzięła górę i postanowiłam poszperać nieco na ten temat. A więc Saturn Return to moment, kiedy planeta pojawia się na niebie dokładnie w tym samym miejscu, w którym była w momencie urodzenia danej osoby; zdarza się to co około 28 lat i trwa około 3 lata. Jest to chwila na najważniejsze decyzje, wybory, zastanowienie się nad sensem tego, co robimy. Pierwszy powrót odbywa się ok 28-30 roku życia, kiedy to pozostawiamy za soba młodość i wchodzimy w wiek dorosły; drugi występuje ok 56-60 roku życia i wprowadza nas w wiek dojrzały; a ostatni rozpoczyna mądry wiek stary. W internecie sa na ten temat artykuły, fora, nawet kalkulatory i możliwość indywidualnego obliczania. Bez ekscytacji, zbytniego zagłębiania się i dopisywania filozofii; musze przyznać, że jestem lekko zaintrygowana i na razie moge powiedzieć, że mi, mój pierwszy jak na razie, Powrót Saturna dał możliwość zostanią mamą ślicznej, mądrej dziewczynki. Oby kolejne 'powroty' były równie szczęśliwe. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz