poniedziałek, 17 grudnia 2012

intro-ekstra

Z testu określającego typ mojej osobowości wyszło, że jestem introwertykiem w większym stopniu niż ekstrawertykiem. Pauza na wybuch śmiechu dla osób, które mnie znają, poznały lub miały, znikomą nawet, ze mną styczność. Jestem gadatliwa, ruchliwa, energiczna, a podczas rozmów gestykuluję jak Włoszka. Mam tendencję do dominowania rozmów, głośno śmieję się z żartów i dowcipów, praktycznie na każdy temat mam anegdotę, opowieść, pogląd. Założę się, że niejedna osoba uznałaby moją osobowość za przytłaczającą, próby asertywności za pyskówkę, a energię za nadpobudliwość. Tymczasem, BUM, introwertyk. Sama przecierałam oczy ze zdumienia. Ja, która od lat występuję, bądź co bądź, publicznie, przed dziesiątkami krytycznie nastawionej młodzieży, tylko czekającej na moje potknięcie czy błąd? Ja, która nierzadko, ratowałam sytuację towarzysko - dogorywającą, kiedy to grupa nieśmiałych nie potrafiła zagaić do siebie, czerwieniąc się i wpatrując się w podłogę? A tak. Proporcje introwertyzm-ekstrawertyzm zmieniają się w zależności od okoliczności, etapów życia oraz pomniejszych czynników, takich jak nastrój, stan zdrowia czy, trywialnie, pogodę. Po, muszę przyznać, dość krótkim pochyleniu się nad tym, sensacyjnym dla mnie, wynikiem, doszłam do wniosku, że, owszem, wykazuję dystynktywne cechy introwertyka. Po pierwsze, mam jedną przyjaciółkę, prawdziwą, głęboką relację; po drugie, nie lubię rozmów "o niczym", tak zwanej, gadki-szmatki, mimo, iż bywam zmuszona do takowych; po trzecie, myślę zanim coś zrobię lub powiem;  po czwarte, ważne dla mnie są uczucia, wrażenia, idee, emocje w funkcjonowaniu w życiu codziennym; po piąte, często odwołuję się do swojego świata wewnętrznego; po szóste, lubię być sama lub z rodziną, w domu, po cichu, bez nikogo, w ciszy. Jak to najczęściej w przyrodzie bywa, rzadko pojawia się osobnik "czysty", "jednorodny", a więc ja, raczej sangwinik, z elementami melancholika, znajduję fragment siebie w wielu typach i podtypach, co, jak przypuszczam utrzymuje określoną równowagę emocjonalną. Może dlatego, mimo, iż czerpię energię z ludzi, spotkań, doświadczeń, zawsze chciałam napisać w swoim CV, że "Nie cierpię pracy w zespole! Najlepiej pracuję SAMODZIELNIE!!!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz